wtorek, 23 czerwca 2015

Siedemnasta myśl

*O.Aleksandry*

Byłam na lotnisku i od ponad dwóch godzin nie wiedziałam gdzie się udać , co robić. Tak, nawet najlepsi robią błędy. Ale naprawdę nie wiedziałam od czego mam zacząć. Musiałam gdzieś wszystko przemyśleć. Więc postanowiłam wreszcie się gdzieś udać. Wynajem pokoju był najlepszym pomysłem. Szukałam w telefonie hotelu który mógłby być obok tego szpitala. Szlag. Jak na złość nie ma żadnego. Następny jest jakieś 15km od niego. Cały Rzym, całe Włochy. No cóż musiałam pogodzić się z faktem , że będę musiała dojeżdżać do tego beznadziejnego szpitala. Ruszyłam więc przed lotnisko aby zamówić taksówkę.

*O.Piotrka*

Mały poszedł już do swojej sali więc mogliśmy porozmawiać już na osobności.
- Lekarz nic nie mówił ci czy ktoś się znalazł ? - powiedziała po kilku minutach ciszy Natalia.
Przełknąłem ślinę, mówić jej czy nie ? Szybka decyzja. Myśl.
- Nie , Ale jak chcesz mogę pójść i się zapytać . - wstałem , z zamiarem wyjścia z sali.
- Nie nie proszę zostań - uśmiechnęła się do mnie blado.
Usiadłem z powrotem i wziąłem ją za rękę.
- Byłeś u Dionizy ? - spytała mnie cichym głosikiem.
- Byłem, ale nie miałem okazji z nią porozmawiać. Wziąłem albumy i poszedłem do ciebie. - spojrzałem na Natalię , a ona już słodko spała. Była zmęczona całym dniem , więc nawet nie usłyszała co powiedziałem. Wstałem pocałowałem ją we włosy, zgasiłem lampkę nocną i wyszedłem z sali cicho zamykając przy tym drzwi. Nie wiedziałem za bardzo gdzie się teraz udać, ale jak zauważyłem lekarza prowadzącego od razu do niego podbiegłem i spytałem:
- Panie doktorze ! Są już wyniki moich badań ? - lekarz spojrzał na mnie i odpowiedział.
- Zapraszam do gabinetu.
Poszedłem za nim nie wiedząc kompletnie czego się spodziewać . Czy wyniki już są. A jak są to na moją korzyść czy nie ?
Usiadłem na białym krzesełku czekając na doktora który poszedł do salki obok. Po chwili wrócił z kopertą w której zapewne były wyniki.
- To jak panie doktorze mogę być dawcą dla Natalii czy nie ?
- Niestety wyniki okazały się być niezgodne z moimi zaleceniami. Po pierwsza nie zgadza się grupa krwi co w pewnym stopniu eliminuje pana z o oddania płuc. 
- Czyli  nie mam szans na to żebym ... ? - zapytałem z nadzieją.
- Przykro mi. - lekarz podniósł wzrok z nad swoich okularów i spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Dziękuje za wiadomość . -wyszedłem z gabinetu. Usiadłem na krzesełku i zakryłem twarz dłońmi.
Jak to nie mogę być dawcą dla Natalii ? Przecież to ja ją kocham i to ja jestem gotów aby oddać jej życie. Ale nie . Wszystko jest naprzeciw. Wszystko. Jakaś gówniana rzecz musiała to zepsuć. Grupa krwi. Phhh..... Co ona ma do płuc. Wstałem i z całej siły walnąłem pięścią w ścianie. Jak na złość lekarz który cały czas siedział w gabinecie to usłyszał.
- Panie Piotrze. Proszę się uspokoić - złapał mnie za ramię - Pańskie zdenerwowanie nic tu nie zdziała. Proszę mieć nadzieję że dawca się znajdzie . Teraz powinien udać się Pan do domu odpocząć zjeść coś - uśmiechnął się do mnie.
- Dobrze . Do widzenia. Tylko proszę dać mi znać jakby dawca się znalazł.- uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę wyjścia ze szpitala.
Lekarz miał rację muszę przestać myśleć o Natalii. Muszę znaleźć czas dla siebie. Odwiedzić rodzinę, Dionizę . I na pierwszym miejscu : rozprawić się z Bartkiem. Wygonić go z Włoch, i zmusić do gry w Polsce albo gdzieś dalej.
Wsiadłem do samochodu  i próbowałem go odpalić. Pierwszy raz . Nic . Drugi. Cisza. Trzeci. Też. Cholera ! Walnąłem z całej siły w kierownicę. Jak już się psuć to najlepiej wszystko po kolei. Wysiadłem z samochodu i zacząłem przeglądać numery znajomych którzy mogliby mnie podrzucić do hotelu.
Karol ? Spróbujmy. Pierwszy sygnał, drugi . Jest .
- Cześć . Nie przeszkadzam Ci ?
- Cześć. No akurat jestem na randce z Dionizą. A coś z Natalią ? Wszystko dobrze ?
- Tak, tak. Wszystko okej.
- To co chciałeś ?
- Już nic. Nie będę Ci przeszkadzał. Miłej randki.
- No, dzięki dzięki. To do zobaczenia.
- Cześć.
Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i zabrałem się za dalsze szukanie. Z Włochów nie miałem z nikim dobrego kontaktu więc nie chciałem i się zwalać na głowę. Został mi tylko Bartek. Cholera ! Dlaczego znowu on ? Chyba nie mam innej możliwości. Muszę zadzwonić do niego.
- O . Piotruś jak miło że dzwonisz . Stęskniłeś się za dobrym kolegą ? - zakpił sobie ze mnie Bartek na powitanie.
- Nie, debilu.Proszę Cię o przysługę.
- O jak dobrze. Mam się zaopiekować Natalią ? Nie ma sprawy - zaśmiał się do słuchawki, a we mnie się juz gotowało.
- Jeszcze czego. Przyjedziesz pod szpital i odwieziesz mnie do hotelu ? Samochód mi padł. - usłyszałem w telefonie głośne westchnięcie.
- Oj Nowakowski, Nowakowski. Tupet to ty jednak masz. Żeby do mnie dzwonić w takiej błahej sprawie po tym wszystkim co się zdarzyło ? Ale dobra. Przyjadę , ale pamiętaj że robię to tylko dla niej.
- Dzięki. Czekam - rozłączyłem się.
Miałem ochotę roztrzaskać telefon o chodnik, ale resztkami sił powstrzymałem się. Kurek zawsze wprowadzi mnie do stanu maksymalnej agresji. Ale on ma już taki charakter. Lubi psuć ludziom humory . Chociaż dziś chyba bardziej już nie może się popsuć. Ale wszystko jest możliwe.

*O.Dionizy*

- Dziękuję Ci za wspaniałe spędzenie wieczoru, ale muszę jechać. - cmoknęłam Karola w usta i zaczęłam ubierać się do wyjścia.
- Ale mam nadzieję że dzisiaj wrócisz? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak. Jadę tylko sprawdzić co z Natalią i wracam .
- Będę czekał . Pa - pocałował mnie i poszedł do salonu.
- Pa. - wyszłam z pokoju hotelowego, który stał się naszym tymczasowym pobytem.
Tak naprawdę nie jechałam do Natalii. Nie miałam zamiaru w ogóle do jej sali iść. Chciałam tylko pójść do lekarza prowadzącego. A dlaczego ?
Nad tą decyzją myślałam bardzo długo , ale w końcu ją podjęłam. Chcę być dawcą dla Natalii. Mamy taką samą grupę krwi , więc już jest jeden plus dla mnie. Mam sporą nadzieję że reszta badań również będzie się zgadzała. Chcę odejść z tego świata może nie teraz , ale to Natalia zasługuje na życie. Ja jestem tylko zwykła dziewczyną , która czasami pojedzie tu i tam aby coś zwiedzić. To że mam za brata mam słynnego siatkarza, to moje nazwisko jest prawie niezauważalne. Mimo że próbowałam z siatkówką to mi nie wyszło . Oczywiście cieszyłam się to wychodzi to jemu a nie mnie. Czasami byłam zazdrosna ale to chyba normalne. Mówiąc krócej : Nic specjalnego nie osiągnęłam na tym świecie.
A Natalia ? Jest dziewczyną wyjątkową. Nie tylko z wyglądu , ale również  charakteru. Mimo iż Bartek ją zostawił nie poddała się i żyła dalej. Mimo że dowiedziała się o wszystkim od nas to nam wybaczyła. To ona była dziewczyną Bartka nie ja. Była z kimś słynnym. Nie żebym nie kochała Karola, bo kocham go najbardziej na świecie, to zawsze chciałam mieć kogoś znanego u boku. Żeby móc się wybić. Ale jak widać nawet słynny nazwisko ,,Nowakowska'' nic w tym nie pomogło.
Natalia będzie żyć i już ja o to zadbam. Zrobię te cholerne badania i oddam jej płuca. Zostawię list pożegnalny i odejdę w ciszy. Tak. To idealny sposób na śmierć.

*O.Piotrka*

Po 15minutach czekania Bartek podjechał swoim Audi. Oczywiście musiał zaszpanować i kilka razy okrążył parking zanim podjechał koło mnie.
- Wsiadaj - powiedział przez uchyloną szybę, a ja zrobiłem to o co prosił.
- Cześć - powiedziałem siadając w wygodnym skórzanym fotelu.
- Cześć. I jak luksus się podoba?
- Nic szczególnego- prychnąłem oglądając wnętrze samochodu.
Kurek bezczelnie się zaśmiał i zajął się kierowaniem pojazdu. Do hotelu było z pół godziny drogi , jakieś 16 km.
- Dobra mam ci coś do powiedzenia. - zaczął rozmowę Bartek po kilku minutach ciszy
- Ja też.
- Chodzi o to że odpuszczam sobie z Natalią. Ja nadal kocham Chiarę , a z Natalia nic mnie już nie łączy. Naprawdę chcę dla Was jak najlepiej , więc postanowiłem się wycofać i walczyć o swoje. Mam syna i muszę powalczyć o swoją dziewczynę , a jak nie to o prawa rodzicielskie dla mnie. Tylko mam do Ciebie małą prośbę.
- Tak ? - odpowiedziałem bardzo zdziwiony odpowiedzią Kurka. Nie spodziewałem się tego.
- Czy będziesz w stanie namówić Natalią aby mi wybaczyła i pomóc w odzyskaniu jej jako przyjaciółki ?
- Przyjaciółki powiadasz ? - zakpiłem z niego.
- Tak. Ja naprawdę już nic od niej nie chcę. Chce po prostu mieć z nią dobry kontakt i mieć ją za przyjaciółkę. To jak zgadzasz się ?


-------------------------------------------------------
BUUM!!
Jestem tu z nowym rozdziałem. Tak wiem miesiąc przerwy to dużo ,ale poprawki w szkole nie pozwoliły mi napisać rozdziału. Ale teraz będę (mam nadzieję) częściej dodawać rozdziały na oba blogi.
Oczywiście musiałam was zostawić z pytaniem Bartka, a więc zaraz pojawi się ankieta . Chcę poznać wasze opinie bo sama nie wiesz jeszcze czy ma się zgodzić czy nie. Więc wy mi w tym pomożecie.
Ostatnią rzeczą jaką chciałabym zrobić to proszę was o komentowanie rozdziałów. Nawet zwykłe ,,Super'' z anonima daje ogromną motywacje do dalszego pisania. 
Także aby ożywić trochę ten blog wprowadzam limit .

8 komentarzy = kolejny rozdział  :)


Mam nadzieję że podołacie i że będę mogła dalej kontynuować tą historię :)
Pozdrawiam i do następnego ( OBY ) :D
WASZA BEATAAA :D

wtorek, 5 maja 2015

Szesnasta myśl

*O.Piotrka*

To co robię... Ehh.... Robię to wszystko dla Natalii. Ona ma prawo żyć . Nie chcę zabierać życia sobie, ale to ona bardzie zasłużyła na to niż ja. Bo.... Ja ... Ja już nie mam dla kogo żyć ! Wiem, że Bartek tak czy owak odbierze mi ją w jakiś ohydny sposób. Nie chcę się tak łatwo poddawać. Ale.... Bartek był jej pierwszą , prawdziwą miłością. A ja jestem drugi. Może gdyby Bartek do niej wrócił, byłoby dla niej lepiej. Ale czy to byłoby dobre dla mnie ? . Ona przecież mnie kocha. Kocha.... Człowieku ! Co ty robisz ?! Chcesz uratować jej życie kosztem swojego ? Okej. Ale nie wmawiaj sobie że ona Cię nie kocha idioto !
Wyszedłem z pokoju lekarskiego pełen obaw. Czy dobrze zrobiłem, poddając się badaniu ? Przecież ja dla Natalii zrobiłbym wszystko. A jak nie będę mógł zostać dawcą dla Natalii ? Jeżeli ona umrze ? Nie ! Nie, nie nie ! Odrzuć od siebie Piotrek te myśli. Wszystko będzie dobrze. Musi  być. Twoja dziewczyna ma wielką chęć do życia  i kocha tylko Ciebie. Zrozum, tylko Ciebie.
Wszedłem po cichu do sali gdzie leżała Natalia. Nie chciałem jej budzić. Usiadłem obok niej. Popatrzyłem na nią. Była strasznie blada, i .... bez sił do życia ? Tak mi się przynajmniej wydawało. Musiałem ją jakoś ożywić.
Wyciągnąłem notesik wyrwałem z niego kartkę i napisałem na niej :

,, Pojechałem do domu niedługo wrócę. Kocham cię . Śpij dobrze. Piotrek :) ''

Postawiłem ja na szafce która stała obok szpitalnego łóżka. Pocałowałem ją lekko w czółko i wyszedłem.
Po 10 minutach drogi byłem już w domu Dionizy. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi , poczekałem chwilę , aż w końcu pokazała mi się twarz Dionizy.
- Cześć. Mogę ?
- Cześć. Jasne - uchyliła drzwi czym udostępniła mi wejście do mieszkania. Zdjąłem kurtkę i buty w poszedłem do pokoju Natalii.
- Co tu robisz ?
- Przyjechałem po parę rzeczy i zaraz wracam do Natalii. - powiedziałem i wrzuciłem do klubowej torby parę albumów dziewczyny.
- Aha. - oparła się o ścianę i przyglądała się moim poczynaniom. Nie powiem . Trochę mnie to peszyło , ale próbowałem to wytrzymać. Złapałem torbę i chciałem już wyjść z pokoju , ale Dioniza zatrzymała mnie mówiąc :
- Może byś odpoczął trochę . Cały czas siedzisz przy Natalii. Ja też mogę przy niej posiedzieć dłużej. Poza tym trener Kowal tutaj był. Kazał Ci powiedzieć, że masz się pojawić na następnym treningu.
- Dzięki, ale muszę przy niej teraz być. - po wyjściu z mieszkania dodałem jeszcze - A trenerowi powiedz , że nie przylecę w jeden dzień z Włoch do Polski.. Cześć - pożegnałem się i ruszyłem w drogę do szpitala.
Wiem ostatnio trochę opuszczam treningi . W sumie nie trochę. Nie byłem na treningu od 2 tygodni . Na meczu też. Nie wiem jakie trener Kowal ma wytłumaczenie dla kibiców. Pewnie powiedział że jestem przeziębiony albo coś. W końcu on nic nie wie. Od 2 tygodni nie miałem nawet czasu naładować telefonu. Więc nie było ze mna kontaktu. Chyba że osobiście, ale ostatnimi czasy trudno mnie złapać. Cały czas siedzę u Natalii.
Po cichu wszedłem do sali , ale jak się okazało niepotrzebnie bo Natalia już nie spała. Jednak nie była sama. Przy niej siedział Aleks, bo tak miało na imię dziecko które wcześniej poznała Natalia.
- Cześć, kochanie. - przywitałem się z nią całusem w policzek.
- Hej. Piotruś. Gdzie byłeś ?
- W domu po kilka rzeczy . Ale nie o mnie gadajmy . Jak się czujesz ? Lepiej ?
- Tak, dobrze. A to za pomocą Ciebie i tego małego szkraba. - poczochrała go po włosach.
- Cześć, mały . Piotrek jestem . - podałem mu rękę.
- Cześć , Aleks - odpowiedział nieśmiało i szybko uścisnął moją dłoń.
- Co przywiozłeś ?
- Kilka albumów . Takie tam. Żeby Ci się nie nudziło, i żebyśmy mogli co wspominać - uśmiechnąłem się do dziewczyny jednocześnie spoglądając na malca.Aleks chyba nie był zadowolony z mojej obecności . Teraz sam bawił się samochodzikiem jeżdżąc po szafce.
- To pokazuj je. - zwróciła się do Aleksa - A ty nie chcesz pooglądać z nami ?
- Chcę - szepnął nie śmiało i wślizgnął się pod kołdrę opierając głowę o ramię Natali.

*O.Bartka*

Wstałem wcześnie. Nie przespałem prawie całej nocy. Cały czas myślałem o nocnej wizycie trenera Włoch. Nie spodziewałem się że przyjdzie tu i da mi pieniądze .
Wziąłem do ręki kopertę i zajrzałem do niej. Przeliczyłem szybko pieniądze . Około 30 tysięcy. No nieźle. Za te pieniądze można by było wyjechać na wakacje z Chiarą albo kupić całkiem dobry samochód. Właśnie moje Corsa ma już swoje lata . Trzeba ja wymienić. Pieniądze by się przydały.
Ale z drugiej strony jest Natalia. Dziewczyna którą kocham ? Sam już nie wiem. Miałbym odmówić dziewczynie która mnie kocha ? . Z resztą nie wiem czy mnie kocha. Wygląda na to że leci na Piotrka , a nie na mnie. NIE LECI JUŻ NA KURKA . Z reszta co się dziwić. Sam sobie na to zasłużyłem swoim zachowaniem. Będę musiał ją odzyskać.
Ale pieniądze.... Natalia .... Pieniądze..... Natalia .. Nie wiem co wybrać.
Wstałem z łóżka , przeczesałem dłonią włosy. Spojrzałem na zegarek . Dochodziło dziesiąta. O jedenastej mam trening więc powinienem się wyrobić. Wszedłem pod prysznic , a po chwili czułem zimne krople wody spływające po moim nagim ciele.
W niezłe bagno wdepnąłeś Kurek. Znowu się w coś wpakowałeś. Znowu będziesz miał kłopoty. Wybierzesz Natalię, Chiara z ojcem się zbuntują. Ale gdy wybiorę Chiarę będę miał też pieniądze. Ale pieniądze chyba nie mają dla mnie znaczenia.
To jest coś innego. Coś co czuję od bardzo dawna. Nie wiem jak to nazwać. Niewielu osobom zdarzają się takie sytuację jak mi .
Ale do sedna. Chyba zakochałem się w obu dziewczynach. W OBU DZIEWCZYNACH.
Z Chiarą łączy mnie przede wszystkim dziecko . Te które spłodziliśmy razem i razem je wychowujemy najlepiej jak tylko umiemy.
Z Natalią .... Chyba nic mnie już nie łączy. Ja ją kocham ,ale ona ma Piotrka więc nie ma co liczyć ze będziemy kiedykolwiek razem. Ale spróbować nie zaszkodzi.
Wyszedłem z prysznica cały odświeżony . Owinąłem się ręcznikiem i skierowałem się do kuchni. Po kilku minutach pełnowartościowe śniadanie było już gotowe. Gdy zajadałem się nim usłyszałem dzwonek do drzwi. Wywróciłem oczami i szybko założyłem szlafrok.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem mojego syna.
- Leon ? Co ty tu robisz ?
- Cześć tato. - wszedł do domu i przytulił się do mnie. Zamknąłem drzwi i odwzajemniłem uścisk zniżając się do jego wzrostu, tak aby było mu łatwiej.
- Co tu robisz ? - spytałem gdy już patrzyliśmy sobie w oczy.
- Przyjechałem do Ciebie. Mama pojechała na zebranie do szkoły , a dziadek ma trening z drużyną.
- Jasne wchodź. Zjesz ze mną śniadanie ?
Kiwnął głową i pobiegł do kuchni.Byłem trochę zdziwiony jego nagłą obecnością u mnie. Chiara mogła mnie uprzedzić. Będę musiał z nią poważnie porozmawiać.
- Chcesz jechać ze mną na trening ? - zwróciłem się do syna.
- Tak. - krzyknął radośnie myjąc ręce po zjedzonym moim śniadaniu.
Po 20 minutach byliśmy już w jednej z włoskich hal sportowych.

*O.Aleksandry*

Jestem w samolocie do Włoch. Wracam bo jakaś cząstka została właśnie tam . A mianowicie był to Piotrek.
Nie kocham go już , nie. Ale ja nie jestem osobą która zostawia wszystko i jedzie bez żadnego ,,słowa pożegnania''. Ja do tych nie należę.
Ja należę do tych co pożegnać się muszą i to ,, z przytupem''. 
Wyjechałam z Włoch za szybko. Zdecydowanie za szybko. Spędziłam tydzień w górach. A teraz wracam żeby zostawić w tym kraju po sobie jakiś ślad.
Wiem że Piotrek nadal mnie kocha , a dla tamtej zdziry jest tylko po to żeby jej pomóc. Żeby ja wesprzeć. Pewnie chętnie porzuciłby to wszystko i wrócił do mnie, ale nie zrobił tego do tej pory.
Ale wkraczam do akcji JA. Aleksandra. Ta która się nigdy nie poddaje , i ta która wywróci temu marnemu siatkarzynie życie do góry nogami.

----------------------------------------------------
Bu !
Jestem tu znowu :)
Ten rozdział mamy z perspektywy dwóch mężczyzn oraz wkraczającej ponownie do życia Piotrka jego byłej dziewczyny Aleksandry. :)
Mam nadzieję że się podoba :)
Następny rozdział ? Nie wiem kiedy się pojawi. :) Zapewne jak poprawię oceny w szkole. :P
Pozdrawiam serdecznie ! :) 
Mam nadzieję że będziecie czekać na mój powrót ? :(

wtorek, 17 marca 2015

Piętnasta myśl


*O.Natalii*

Wyszłam z pokoju małego bardzo późno. Ale nie samowolnie lecz z pomocą pielęgniarek. Gdyby nie one siedziałabym u Rafałka - bo tak miał na imię chłopiec - bardzo długo.
Weszłam do sali i od razu położyłam się do łóżka . Byłam zmęczona ale nie mogłam zasnąć. Cóż może to uroki szpitala. Wyciągnęłam rękę po telefon który leżał na szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz 3 połączenia nieodebrane. Dwa od Piotrka , jedno od Dionizy. Upewniłam się że jest odpowiednia pora na rozmowę i nacisnęłam zieloną słuchawkę . Piotrek odebrał dopiero po trzech sygnałach.
- Cześć, Piotrek. - powiedziałam niepewnie.
- Cześć kochanie.
- Zbudziłam Cię .
- Nie właśnie skończyłem brać prysznic , i nakładać bandaże i ogólnie takie tam ..... A jak się czujesz ? Mniej Cię boli ?
- Czekaj , czekaj . .... Jak to ,,nakładać bandaże '' ?
- No bo Natka ....... nie denerwuj się.
- Jak mam się nie denerwować ? Co się stało ? - podniosłam się gwałtownie ze szpitalnego łóżka , co wywołało u mnie lekki zawrót głowy ale na moje szczęście zdążyłam nad tym zapanować.
- Bo ja się pobiłem z Bartkiem - usłyszałam w słuchawce.
- Kto zaczął ? - jeżeli to Bartek to ja za siebie nie ręczę. Ucieknę jeszcze dzisiaj ze szpitala i coś mu na litość Boską zrobię.
- Ja , ale on mnie swoją gadką do tego sprowokował.
- Jak tylko wyjdę ze szpitala to coś mu zrobię.
- Narazie musi się znaleźć dla Ciebie dawca, żebyś mogła wyjść i być w pełni zdrowia.
- Tak, wiem. Już to gdzieś słyszałam.
- Nie wierzysz w siebie ?
- Nie to że nie wierzę. Po prostu wątpię żeby znalazł się ktoś aby chciał oddać mi płuca. Przy tym straci życie.
- Ale uratuje twoje.
- Wiesz że to jest niesprawiedliwe. Cholernie niesprawiedliwe. - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wiem, ale,  Ktoś mu­si um­rzeć, żeby ktoś mógł żyć.
- A skąd ty znasz takie słownictwo ?
- Czytało się lektury w szkole.
- Jasne.
- Dobrze, księżniczko jutro do Ciebie wpadnę. Czekaj na mnie od samego rana. Dobranoc kochanie !
- Dobranoc- nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Miałam wielką ochotę zadzwonić do Bartka i mu to wszystko wygarnąć. Co o nim myślę, ale powstrzymałam się ostatkiem sił. Odłożyłam telefon na szafkę i poszłam spać.


*O.Bartka*

Jest godzina 22:30. A ja wciąż nie mogę spać. Co się ze mną dzieje ? Wstałem z łóżka i pomaszerowałem do kuchni. Może coś zjem a zasnę ? Nie pomogło. Zjadłem kanapkę i nic. Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w gwiazdy. Może one pomogą mi zasnąć ?
Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Kto się dobija o tej porze. Poszedłem otworzyć i ujrzałem... Berutto ? Mauro Berruto ? Co on tu robi ?
- Mogę ? - spytał. Kiwnąłem głową, on wszedł i zamknął za sobą drzwi. - Masz - rzucił we mnie kopertą.
- Co to jest ?
- Masz być z Chiarą czy tego chcesz czy nie. Wystarczy kasy ?
-Słucham ? Ja z nią nigdy nie będę. - krzyknąłem nie zważając na porę nocy.
- Będziesz. Nie pozwolę aby znikła ze świata show-biznesu, a ty jesteś idealnym chłopakiem na to aby jej w tym pomóc. Masz z nią być czy Ci się to podoba czy nie.- pogroził mi palcem.- Mam nadzieję że pieniędzy wystarczy, a teraz Żegnam. - wyszedł, trzaskając drzwiami.
Stałem jak wryty, jak on mógł mnie szantażować ? Przecież ja jej już nie kocham .... chyba....

*O.Natalii*

- Obudziłem Cię ? - spytał Piotrek , gdy tylko otworzyłam oczy.
- Nie..Chyba . -wysiliłam się na uśmiech. Głowa strasznie mnie bolała. Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Coś Cię boli ? - zaniepokoił się Piotrek, łapiąc mnie za rękę.
- Głowa. - wyszeptałam.
- Poczekaj. Nie ruszaj się. Biegnę po lekarza.
Wybiegł , a za chwilę wrócił z lekarzem.
- Podajemy dożylnie leki przeciwbólowe.- lekarz zwrócił się do pielęgniarki.
- Panie doktorze czy to coś poważnego ? - spojrzałam na niego.
- Nie będę owijał w bawełnę. Pani potrzebuję jak najszybciej przeszczepu. Nie mieliśmy pojęcia że pani organizm tak na to zareaguje. Jeżeli w ciągu najbliższych 2 tygodni, pacjentka nie przejdzie przeszczepu to organizm się wyczerpię.
- Rozumiem. - wyszeptałam, a lekarz wraz z pielęgniarką wyszedł.
Zamknęłam na chwilę oczy aby powstrzymać wypływające łzy.
- Śpij , musisz odpoczywać - usłyszałam głos Piotrka. Posłałam mu lekki uśmiech i udałam się do krainy Morfeusza.


*O.Piotrka*


Patrzyłem na nią jak zasypia. Moja mała. Moja księżniczka. Kocham ją nad życie. Nie mogę wytrzymać bez niej ani chwili . A teraz ? Lekarz oznajmił nam że jeżeli do przeszczepu nie dojdzie w ciągu dwóch tygodni ona umrze. Nie mogłem siedzieć tak bezczynnie. Nie mogłem nic nie zrobić. Gdy upewniłem się , że Natalka śpi wyszedłem z sali. Skierowałem się gabinetu nr. 3 gdzie był doktor Natalii. Zapukałem , a po chwili usłyszałem ciche ,,proszę''. Wszedłem do pokoju.
- Tak ?
- Chciałbym zostać dawcą dla mojej dziewczyny, Natalii. - powiedziałem na jednym tchu. Lekarz zdjął okulary , i przyjrzał mi się poważnie. Serce biło mi jak oszalałe.
- Proszę to jeszcze przemyśleć. Ta decyzja musi być przemyślana.
- Ale ja już wszystko wiem. Chcę oddać płuca dla Natalii, kosztem własnego życia. Chcę teraz przejść do badania.
- Jest Pan pewien ? - lekarz podszedł i spojrzał mi w głęboko w oczy.
- Tak - odpowiedziałem i szybko uciekłem od wzroku lekarza.
- Zapraszam - poszedłem za lekarzem do sali nr. 600.

--------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM ! :(
a) za krótki rozdział
b) za długą nieobecność .
Chyba zawieszę na najbliższy czas blogi ponieważ muszę się przygotowywać do egzaminów i w ogóle szkoła zabiera mi większość czasu. Zgodzilibyście się na to ?
Mam nadzieję że mnie zrozumiecie :)
Do następnego :)






środa, 21 stycznia 2015

Czternasta myśl

*O.Natalii*

Szumy jakiś rozmów dochodziły do mnie z niemałym opóźnieniem. Nie miałam siły otworzyć oczu ani wziąść głębokiego wdechu czy wydechu. Nie miałam siły prawie na nic. Przebudziłam się ale nie chciałam robić wielkiego zamieszania. W ogóle gdzie ja byłam ? Rozpoznałam jedynie język rozmów. Włoski. Czyli byłam cały czas we Włoszech. To jest już coś. Czułam się źle nie mówiąc że beznadziejnie. Nie byłam w stanie nawet otworzyć jednej powieki, aby zobaczyć gdzie jestem . Wszystkie mięśnie mnie bolały i nie mogłam się ruszać.
Domyślałam się gdzie wylądowałam. Tym razem pamiętałam wszystko. Słowa Natalii i Piotrka, a nawet i wypadek. Jestem chyba jedną z niewielu osób które po wypadku rozumieją coś takiego.
Musiałam jednak się dowiedzieć w jakim jestem stanie i jak długo tu będę.
Z grymasem na twarzy otworzyłam oczy. Przytłoczył mnie widok białych ścian, białych łóżek , szpitalnego powietrza oraz braku okna w pokoju. Spojrzałam na osoby stojące tyłem do mnie przed moim łóżkiem . Próbowałam wyostrzyć jak najlepiej wzrok i zobaczyć kim one są . Długie brązowe włosy . Dioniza. Ciemny wysoki blondyn . Piotrek. Ciemny brunet w czarnej kurtce. Bartek. Na tego ostatniego zrobiło mi się trochę niedobrze. Po jaką cholerę on tu przyjeżdżał ? Żeby bardziej mnie zdołować . No nic. Będę musiała poprosić lekarza aby go wyprowadził jak najdalej i miał zakaz wstępu tu na najbliższy miesiąc. Wzięłam głęboki wdech ale to nie było zbyt dobre . Zaczęłam się krztusić czym zwróciłam uwagę osób w sali. Lekarz podał mi szybko kubek z wodą a ja szybko go opróżniłam. Opadłam bezsilna na poduszkę i spojrzałam na trójkę która w jednej chwili była obok mnie . Nawet Bartek. Musiałam się go pozbyć jak najszybciej.
- Proszę Pana - zwróciłam się do lekarza. - Chciałabym aby ten oto osobnik miał zakaz wstępu na czas mojego pobytu w szpitalu.
Lekarz zdezorientowany patrzył na mnie to na Bartka.
- Ale Natalia... Pozwól mi to wszystko wyjaśnić - Pierwszy zabrał głos Bartek.
- Wyjdź - powiedziałam dosadniej co spowodowała powrót kaszlu. Gdy już się uspokoiłam, spojrzałam ze zdenerwowaniem na lekarza. Chyba zrozumiał moje intencje, i za chwilę Bartka w mojej sali już nie było. Odetchnęłam z ulgą.
- Proszę Pana chciałabym się spytać o stan zdrowia.
Lekarz westchnął. Spojrzał na mnie to na moich towarzyszy. Nawet nie zauważyłam że Piotrek trzyma mnie za rękę. Uśmiechnęłam się lekko i ścisnęłam mocniej rękę Piotrka. Odwzajemnił to .
- Pani Płuca są w nie najlepszym stanie stąd ten kaszel przy najmniejszym oddechu czy ruchu. Dlatego konieczny będzie przeszczep płuc. - powiedział lekarz. A mnie zamurowało. Przeszczep ? Teraz ? Kiedy wszystko totalnie się zwaliło , to jeszcze to ? Wszyscy chyba są już na dobrej drodze wykończenia mnie psychicznie.
- Ale jak to ? - z trudem wypowiedziałam te słowa. - Przeszczep ? Teraz ?
- Pani uderzyła o samochód z potworną siłą. Do tego jeszcze przodem do szyby. Oba płuca uległy zniszczeniu . Aby uratować panią potrzebny będzie przeszczep. Szybki przeszczep.
Te ostatnie słowa padły na mnie jak grom z jasnego nieba. W moich oczach poczułam łzy.
- A co jeżeli do przeszczepu nie dojdzie ?
Lekarz westchnął i spojrzał na mnie z smutną miną. Pokiwałam głową na znak zrozumienia.
- Nie odniosła pani poważniejszych obrażeń. Tyle - powiedział coś do pielęgniarki i wyszedł z sali.
Czyli co ? Śmierć ? Bolesna i powolna śmierć ? Przecież ja tyle na to czekałam. W sumie każdy człowiek czeka na nią . Innych dotyka w młodym wieku innych w podeszłym. A mnie w młodym  . Cóż , życie. Nie ja o tym zdecydowałam .
- Spokojnie, Natalia nie płacz . Znajdzie się dawca i wszystko się ułoży i wyjaśni rozumiesz ? - potrząsnęłam mnie lekko Dioniza , która była cała załzawiona. Spojrzałam na Piotrka który stał oparty o barierkę łóżka a zaraz potem wykrzyknął.
- To moja wina . Wszystko moja wina. Mogłem Ci nic nie mówić . Nie doszłoby do tego , co jest teraz. 
- Dioniza mogłabyś na chwilę nas zostawić ? - Dioniza pokiwała i wyszła z sali.
Odetchnęłam lekko i spojrzałam w stronę Piotrka. Chciałam spróbować odczytać coś z jego oczu. Krył się tam smutek , żal , rozpacz ale i złość.
- Mogę coś Ci powiedzieć ?
Nic nie odpowiedział a nic nie zrobił , więc uznałam że tak.
- Piotrek.... ja mimo tych wszystkich ostatnich wydarzeń,,,cały czas Cię kocham . I szanuję Cię za to że nie okłamywałeś mnie i powiedziałeś mi wszystko od razu. Dioniza pewnie by mi tego nigdy nie powiedziała , a ty to zrobiłeś - spojrzałam na niego. - Kocham Cię Piotrek. - zakończyłam swoją wypowiedź i czekałam na reakcję Piotrka. Długo nie musiałam długo czekać. Po chwili poczułam jego usta na swoich.
- Kocham Cię - szepnął gdy się od siebie oderwaliśmy.


*O.Bartka*

Wyszedłem ze szpitala maksymalnie wkurzony. Od razu skierowałem się do Łukasz który stał i dalej czekał na taksówkę.
-Kurwa-powiedziałem-Kurwa- krzyknąłem głośniej i z całej siły kopnąłem w śmietnik., potem łapiąc się boleśnie za nogę i siadając na pobliskiej ławeczce.
-Co ? Wywaliła Cię ?
- No wiesz stary dzięki za pocieszenie . Naprawdę.
- Zasłużyłeś sobie
- Dobra. Możesz przestać mnie dołować i zabrać mnie stąd ?
- Taksówka już jest.
15 minut później byliśmy już w drugim domu Żygadły. Można by powiedzieć pani Żygadło. Bo to jej mieszkanie. Od razu wziąłem zimny prysznic i rzuciłem się na kanapę kompletnie wykończony.
- Co ci powiedziała ? - powiedział Łukasz wchodząc do salonu z dwoma kubkami gorącej kawy.
- Że mam się wynosić i mam zakaz wstępu na czas pobytu jej w szpitalu.
- Ooo. To nieźle. Współczuję stary. - poklepał mnie po ramieniu i podał kubek z napojem. Wziąłem łyka i wpatrywałem się w pustą przestrzeń salonu.
- A tak w ogóle , twoja żona tu jest ?
- Nie ma. I spokojnie stary, możesz u mnie spać ile chcesz. Ja jutro wracam , więc możesz tu zostać ile chcesz.
- Dzięki - Żygadło odkrył mój plan i wyszedł z salonu. Ja natomiast położyłem się na krótki odpoczynek po ciężkim dniu. Jak się później okazało będzie jeszcze on bardziej cięższy niż myślałem.

*O.Natalii*

Piotrek z Dioniza wyszli 30 min . temu a ja dalej leże w tym łóżku samotna, podłączona do kroplówki , do tysiąca kabelków, które niewiem do czego służyły. Do sali weszła właśnie pielęgniarka . Musiałam o to ją zapytać,
- Mogłabym wyjść z tego łóżka i przejść się po szpitalu ?
Pielęgniarka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Oszaleć tu można ! - powiedziałam.
- Pójdę spytać lekarza. - uśmiechnęła się do mnie i wyszła z sali.
Po 5 minutach była z powrotem.
- Może pani , ale nie na długo. 15 min i mam widzieć panią znów w łóżko. Dobrze ?
- Dobrze. Dziękuję - wymieniłyśmy uśmiechy , a pani jak się okazała Luiza odczepiła mnie od tych wszystkich kabelków.
Stanęłam na równe nogi i ruszyłam powoli w stronę drzwi. Niby 12 godzin leżenie w łóżku , a czuję się jakbym miała uczyć się chodzić. Wyszłam z sali i nie wiedziałam co dalej zrobić. Na korytarzu znajdowało się mnóstwo młodych ale i też starszych osób. Nie miałam pomysłu gdzie iść , więc skierowałam się w prawą stronę w głąb korytarza.
Szłam tak korytarzem patrząc co chwilę w szybę sali. W jednej ratowali jakiegoś człowieka , w drugiej już było po wszystkim. Dziwne jest to życie. Jedni umierają , a wcale na to nie zasłużyli. To jest cholernie nie sprawiedliwie. Więc ja ? Dlaczego tu jestem? Zasłużyłam sobie na to ? Czy nie ? Chyba tak.
W trzeciej sali natomiast było małe dziecko bawiące się samochodzikami. Przyjrzałam mu się przez szybę. Dziecko w sali było samo. Nie było zbytnio zachwycone samochodzikami. W pewnej chwili malec mnie zobaczył. Uśmiechnął się na mój widok, po czym wybiegł z sali i uwiesił mi się na kolankach.
- Pobawisz się ze mną ? - spytał dziecięcym głosikiem. Byłam nieco zdezorientowana ale przystałam na tą propozycję.

*O.Piotrka*

Byłem maksymalnie wkurzony na Bartka. Ostatkami sił powstrzymywałem się aby nie pobić go w szpitalu . Ale to nie jest tak że mu odpuszczę. O nie ! Jadę do niego tu i teraz.
Wyszedłem z samochodu i ruszyłem w stronę bloku . Dokładnie wiedziałem gdzie przebywa. Dzięki Łukaszowi. Kazał nic mu nie robić, ale ja tak nie umiem. Walnąłem dosadnie dwa razy w drewniane drzwi z numerem 32 i czekałam aż go ujrzę.
- Czego ? - warknął.
- Nie wiesz czego ? To się zaraz dowiesz ? - bez żadnych oporów wszedłem do mieszkania państwa Żygadło i zamknąłem za sobą drzwi. - Masz się odczepić od Natalii , rozumiesz ?
- Bo jak nie to co ? Piotruś Pan mi coś zrobi ?
Nie wytrzymałem. Znaczy moje nerwy nie wytrzymały. Walnąłem go z całej siły pięścią twarz, tak aż krew mu poleciała z nosa.
- Chcesz się bić to proszę bardzo !
Bartek oddał mi tym samym. I zaczęliśmy się bić na dobre. Ja miałem już rozciętą wargę, a on pewnie złamany nos.
- Kurwa - wrzasnąłem z bólu , gdy Kurek dał mi pięścią w brzuch - Dość ! Masz się odczepić od Natalii ! Raz na zawsze - warknąłem w jego stronę i wybiegłem kulejąc z mieszkania, nie czekając na reakcję tego skurwysyna .


-------------------------------------------------
Uff ! Daję rozdział wreszcie ! :)
Podoba się ? Niespodziewany obrót spraw ? :P
Trochę długo nie dawałam , ale postaram się nadrobić zaległości :)

                                                        
Do następnego :)